Marek Długopolski, strefabiznesu.pl
– Krakowskie metro, które na południu kończyć się będzie w rejonie Klinów i Opatkowic, idealnie wpisuje się w nasz bardzo ważny projekt. Kończymy właśnie prace koncepcyjne nad budową potężnego Kanału Odciążeniowego Obwodowego Krakowa – mówi Piotr Ziętara, prezes zarządu Wodociągów Miasta Krakowa

– Podoba się Panu pomysł budowy olbrzymich zbiorników pod krakowskimi Błoniami?
– Tak. Od razu jednak wyjaśnię, by nie było żadnych nieporozumień, że nie pod całymi Błoniami, ale pod ich niewielką częścią. Zespół zbiorników retencyjnych, które Wodociągi Miasta Krakowa chcą zbudować pod największą łąką stolicy Małopolski, odciążyłby system kanalizacji ogólnospławnej, zatrzymując nadmiar wody spływający po nawalnych deszczach. W ten sposób zabezpieczylibyśmy przed podtopieniami tę część Krakowa oraz tak ważne instytucje, jak np. Muzeum Narodowe i Bibliotekę Jagiellońską.
– Nie obawia się Pan, że doprowadzi do rewolucji w Krakowie?
– Jeżeli myśli pan o bezpieczeństwie krakowian i Krakowa – to tak. To oznacza rewolucję dla tej części miasta.
– W ten sposób Wodociągi Miasta Krakowa naruszyłyby jednak integralność „świętej” łąki Krakowa.
– Wiem, że Błonia w Krakowie są święte. I zapewniam, że na tej inwestycji nie stracą nic ze swego uroku. Wszystko, co chcemy zbudować – od strony al. 3 Maja – „zniknie” bowiem pod ziemią. Nic więc nie zakłóci ich funkcjonalności, nie zaburzy też unikalnej perspektywy czy to na Wawel i Stare Miasto, czy na Kopiec Kościuszki. Na swoim miejscu pozostanie również głaz upamiętniający pielgrzymki Jana Pawła II do Krakowa. Natomiast na tej budowie, raz jeszcze powtórzę, na pewno zyskają mieszkańcy tego rejonu Krakowa – dzięki niej lepiej chroniony będzie ich majątek, zdrowie, a także życie.

– Zamierzał Pan również wybudować wielki zbiornik u podnóża Wawelu.
– I nic się nie zmieniło w tej sprawie.
– Na jakim więc etapie jest ten projekt?
– W tej chwili rozmawiamy o jego finansowaniu z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Mamy zapewnienie zastępcy prezesa Roberta Gajdy, że NFOŚiGW pracuje nad znalezieniem odpowiedniej metody finansowania.

– Na zbiorniki retencyjne były przecież fundusze?
– W naszym zbiorniku gromadzona byłaby mieszanina wód opadowych i ścieków. Przepisy zaś nie przewidywały dofinansowywania do tego typu obiektów. Liczę jednak, że nasze rozmowy przyniosą efekty i współpraca z NFOŚiGW się zmaterializuje. Na ten cel można byłoby np. przeznaczyć specjalne środki, które pozwolą – nie pod hasłem zarządzania kanalizacją ogólnospławną, a adaptacji do zmian klimatu – zabezpieczyć Kraków przed zalewaniem.
– Gdzie konkretnie chciałby Pan ten zbiornik wybudować?
– Idealne miejsce znajduje się u podnóża Wawelu. Pod dawnym parkingiem autokarowym – vis-a-vis hotelu Sheraton – zmieściłby się zbiornik, w którym moglibyśmy bezpiecznie zatrzymać, co najmniej kilkanaście tysięcy metrów sześciennych mieszaniny wód opadowych i ścieków. W ten sposób zapobieglibyśmy fali uderzeniowej, która spływa do kanalizacji podczas nawalnych deszczy.
– Jak Urząd Miasta Krakowa zareagował na ten pomysł?
– Projekt został ujęty w „Wieloletnim planie rozwoju i modernizacji urządzeń wodociągowych i kanalizacyjnych”, który za pośrednictwem prezydenta Aleksandra Miszalskiego, złożyliśmy do Rady Miasta. I został on przyjęty. Bardzo aktywnie działamy również w kontekście Planu Ogólnego Krakowa, zgłaszając potrzeby związane z niezbędną infrastrukturą i jej rozwojem dla przyszłych pokoleń. W ten sposób staramy się zadbać o to, aby krakowianom nie zabrakło wody i odbierane były od nich ścieki, a jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo miasta, nie tylko w kontekście retencji, ale także zagospodarowania tych terenów, na których będziemy mieli infrastrukturę techniczną.
– To bardzo ambitne projekty.
– Nie tylko ambitne, ale przede wszystkim bardzo potrzebne. Idealnie wpisują się również w plany tzw. adaptacji do zmian klimatu. Wspomnę tylko, że Kraków już w tej chwili mierzy się z wyzwaniami, jakie niosą nawalne deszcze oraz długotrwałe okresy suszy. Raz tej wody mamy więc za dużo, a innym razem jej brakuje. Nasze pomysły, także te związane z mikroretencją oraz budową zielono-niebieskiej infrastruktury, idealnie więc wpisują się w walkę o osłabienie dramatycznego wpływu, jakie niosą zmiany klimatyczne dla mieszkańców Krakowa.
– Na to wszystko potrzeba jednak sporo pieniędzy.
– I właśnie jesteśmy na etapie organizowania finansowania dla tego wielkiego projektu. Wspomnę tylko, że jeżeli udałoby nam się zbudować ten system zbiorników, oczywiście „Wawel” jako pierwszy, to o jakieś 80 proc. – według naszego modelu hydrodynamicznego – zmniejszylibyśmy funkcjonowanie przelewu burzowego pod Wawelem, podnieślibyśmy kratę przelewową kanału ogólnospławnego, zamontowalibyśmy separację mechaniczną… To byłby inny świat albo – jak pan mówi – rewolucja.
– A teraz jak to wygląda?
– Staramy się, w miarę możliwości finansowych, wprowadzić separację mechaniczną dla przelewów burzowych, w pierwszej kolejności do małych cieków wodnych, np. rzeki Wilgi. Natomiast na Wiśle, by nie zatopić Rynku Głównego i Starego Miasta, przelewy muszą funkcjonować. Stąd potrzeba budowy tych zbiorników.
– Jak byłyby wielkie?
– Planujemy, aby ten pod Wawelem mógł przyjąć co najmniej 15 tysięcy metrów sześciennych wody.
– A te pod Błoniami?
– Wszystko zależy od tego, gdzie powstaną. Zakładamy, że będą miały dwu- lub trzykrotnie większą pojemność niż zbiornik pod Wawelem. Na razie zakładamy budowę dwóch lub trzech zbiorników, które będą tworzyły kaskadę wzdłuż alei 3 Maja. W sumie mogłyby przyjąć kilkadziesiąt tysięcy metrów sześciennych mieszaniny wody i ścieków. Jednak ile ich będzie i gdzie powstaną, o tym zdecyduje Urząd Miasta Krakowa, jego służby, a także służby konserwatorskie, bo jest to teren chroniony.
– Nie jest to czasem utopia?
– Gdybym nie wierzył w ich powstanie, Wodociągi Miasta Krakowa nie podejmowałyby trudu przygotowania tych projektów. Przyjmując wariant optymistyczny, a o takim tylko myślę, zbiorniki te jesteśmy w stanie wybudować w najbliższej perspektywie czasowej.
– To znaczy?
– Mam nadzieję, że uda się to zrobić w najbliższej pięciolatce. Jednak nakłady inwestycyjne, które planujemy, są bezprecedensowe. A do tej pory nigdy nie porywaliśmy się na tak olbrzymie projekty inwestycyjne, nie posiadając odpowiedniego finansowania np. ze środków europejskich.
– Jednak finansowanie „dotacyjne”, i nie jest to żadna tajemnica, powoli się kończy. Skąd więc środki?
– Procesy inwestycyjne budujemy w tej chwili na podstawie kredytów i pożyczek. Tak między innymi powstał „Wieloletni plan rozwoju i modernizacji urządzeń wodociągowych i kanalizacyjnych”. Zbiorniki te, jak już wspomniałem, są w nim ujęte. Tzw. retencja, a więc zatrzymywanie nadmiaru wody, dla spółki kapitałowej ma jedną podstawową wadę, szczególnie w kontekście przyszłej eksploatacji. Ona generuje cały katalog kosztów, oczywiście zapewnia bezpieczeństwo mieszkańcom Krakowa, ale spółce nie przynosi żadnych przychodów. Mamy więc świadomość tego, że ten element będzie dla nas obciążeniem finansowym, także w przyszłości. W tym przypadku nie można mówić o ekonomii, to będzie nakład inwestycyjny, zrealizowany w celach społecznych i ekologicznych.
– Nakład czy koszt? Pojęcia te są często używane zamiennie, a chyba nie to samo oznaczają?
– To prawda. Pojęcia te mylone są nawet przez radnych. W procesie inwestycyjnym nie ponosi się kosztów, tylko nakłady. I te pojęcia są bardzo często mylone, szczególnie podczas emocjonalnych dyskusji, np. na posiedzeniach komisji czy Rady Miasta. Wracając do meritum – m.in. zbiorników retencyjnych – efektem tych nakładów, jest proces inwestycyjny. Jeśli zostanie zrealizowany, to dopiero wtedy pojawią się koszty… I od razu dodam, że będą one niebagatelne, bo oprócz kosztów eksploatacji, pracy, materiałów czy energii, pojawi się też podatek od nieruchomości. Teraz musimy więc poznać nakłady – będące wydatkiem gotówkowym – które poniesiemy w trakcie trwania tego procesu. Koszty, niemałe, nadejdą później.
– Niektórym radnym takie stwierdzenie nie wystarcza. Pojawiły się głosy, że zadłużacie spółkę.
– Powiem tak. Bardzo „podobają” mi się wypowiedzi osób, które nigdy niczym nie zarządzały, a już na pewno procesem inwestycyjnym. Zwracam uwagę, że wszystkie kredyty i pożyczki, o których mówiliśmy podczas obrad Komisji Infrastruktury Rady Miasta, były kredytami i pożyczkami inwestycyjnymi. Niosły więc z sobą wartość dodaną w postaci majątku, którego wytworzenie jest niezbędne do sprawnego funkcjonowania systemu dostarczania wody i odbioru ścieków dla ponad milionowej metropolii – nie tylko dla krakowian, ale także dla mieszkańców szeroko pojętej aglomeracji.
– Podczas tejże komisji podło zdaje się także stwierdzenie o „ewakuacji” z Wodociągów Miasta Krakowa.
– Chcę stanowczo zapewnić, że nigdzie się nie wybieram. Gdybym zamierzał się „ewakuować”, to nie przygotowywałbym planu funkcjonowania spółki na najbliższe 5 lat. Dopóki więc będę cieszył się zaufaniem prezydenta miasta i Rady Nadzorczej Wodociągów Miasta Krakowa, będę konsekwentnie realizował plan, bo wziąłem za niego odpowiedzialność.
– Wróćmy zatem do pieniędzy ze środków unijnych, które miały płynąć szerokim strumieniem.
– Niestety, dofinansowania projektów związanych z gospodarką wodno-ściekową jest zdecydowanie za mało. Dam przykład ostatniego konkursu, ogłoszonego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Do rozdysponowania – na całą Polskę – było 300 milionów złotych. Wnioski opiewały zaś na 3 miliardy złotych. Do tej pory NFOŚiGW udało się wygospodarować 680 milionów złotych. Pozostałe pozytywnie zaopiniowane wnioski, w tym nasz, czekają więc w kolejce. Niestety, i mówię to z żalem, powoli możemy zapomnieć o systemie dotacyjnym, funduszach europejskich, a trzeba zacząć poważnie myśleć o rynkowych narzędziach finansowania inwestycji. I my to właśnie robimy.
– To oznacza, że spółka jest w dobrej sytuacji finansowej?
– Tak. Choć podczas obrad Komisji Infrastruktury usłyszałem od niektórych radnych, że spółce grozi katastrofa finansowa i splajtuje. Gdyby tak było, to przecież żaden bank nie udzieliłby nam kredytu. Natomiast rozmawia z nami nie tylko Europejski Bank Inwestycyjny, ale także Bank Gospodarstwa Krajowego. Dlatego też tego typu stwierdzenia uważam nie tylko za nadinterpretację, ale kompletną aberrację, popis niewiedzy ekonomicznej, a także brak zielonego pojęcia o zarządzaniu procesem finansowania inwestycji.
– Na jakich więc filarach oparte jest finansowanie inwestycji w WMK?
– Najpierw postanowiliśmy zrefinansować stosunkowo drogi, jak na dzisiejsze warunki, oprocentowany na kilka procent w skali roku kredyt inwestycyjny z EBI. Refinansowaliśmy go pożyczką z BGK, której koszt wynosi jeden punkt procentowy rocznie. A w tej chwili jeden punkt procentowy to prawie darmowy pieniądz z rynku. Inflacja jest 3 razy wyższa niż odsetki, które płacimy. Spłaciliśmy więc Europejski Bank Inwestycyjny, zostając z nim w relacji biznesowej. W to również wielu trudno uwierzyć… Dzisiaj możemy więc rozmawiać i z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym i Bankiem Gospodarstwa Krajowego w kontekście innych narzędzi finansujących, które obie instytucje są nam zainteresowane udzielić.
– Zdecydowanie więc nie liczy Pan już na dofinansowanie unijne?
– Chciałbym, aby system dotacyjny wciąż funkcjonował, nawet skromny, dwudziestoprocentowy. Jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że go nie będzie – a na pewno zaś nie mamy dzisiaj wiedzy, żeby się miał pojawić.
– A jeśli się pojawi?
– Wtedy nie weźmiemy kredytu inwestycyjnego z banku.
– Wracając więc do 5-letniego planu…
– Nakłady inwestycyjne w przyszłym roku wyniosą 220 mln zł, w 2027 r. – 215 mln zł, w 2028 r. – 225 mln zł, w 2029 r. – 207 mln zł, a w 2030 r. – 212 mln zł. A to nie koniec, bo to są nakłady, czyli mówimy o wypływie gotówki i jednocześnie tworzeniu majątku, który będziemy później amortyzować. Tak powstaną koszty.
– Takie przedsiębiorstwo, jak Wodociągi Miasta Krakowa, musi również mieć zabezpieczone środki na prace remontowo-odtworzeniowe.
– I mamy, w dodatku niemałe. W ciągu najbliższych 5 lat na remonty chcemy przeznaczyć kilkaset milionów złotych – 90 mln zł w 2026 r., 100 mln zł w 2027 r., 90 mln zł w 2028 r., 91 mln zł w 2029 r. oraz 90 mln zł w 2030 r. I w ten sposób robi nam się 1,5, 1,6 mld zł z 1,1 mld zł, które złożyliśmy na Radzie Miasta. Wtedy z kolei od niektórych radnych usłyszałem, że nie trzeba aż tyle środków przeznaczać na remonty… A co z zabezpieczeniem dostaw wody i odbiorem ścieków? Aż nie chce się tego komentować.
– Jakie są zatem najważniejsze elementy Planu inwestycyjnego WMK?
– Plan inwestycyjny, o którym mówiłem, zawiera kilka elementów. Jednym z najważniejszych jest retencja i ochrona przed nawalnymi deszczami. Jeszcze nie tak dawno deszcze nawalne 100 czy 120 milimetrowe uznawaliśmy za ewenement. Teraz opady takie, definiowane jeszcze nie tak dawno jako dziesięcioletnie, a nawet stuletnie, zdarzają się kilka razy w roku. Doszło więc do sytuacji, która statystycznie nie miała prawa się zdarzyć. To olbrzymia liczba, ponad 120 litrów wody spadającej w krótkim czasie na każdy metr kwadratowy powierzchni Krakowa. Musimy więc być odpowiednio przygotowani na zarządzanie tak olbrzymią ilością wody trafiającą do kanalizacji. Nawalne opady to oczywiście jedno, a retencja to drugie – i w tej dziedzinie mamy dalekosiężne plany.
– Jak zatem wygląda dostosowanie do coraz bardziej rygorystycznych europejskich dyrektyw?
– Trzy najważniejsze dyrektywy oznaczają wiele dodatkowych obowiązków, a co za tym idzie wydania sporych funduszy. Mamy już „Dyrektywę w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi”, która dotyczy bezpieczeństwa całego łańcucha dostaw, od poboru, uzdatniania, magazynowania, aż po otwarcie kranu. Jest również „Dyrektywa dotycząca oczyszczania ścieków komunalnych”, która sprawi, że małe i średnie przedsiębiorstwa nie będą w stanie wypełnić norm oczyszczania ścieków, a duże będą stawały przed wyzwaniem wdrożenia kolejnego stopnia oczyszczania.
– To tzw. czwarty stopień oczyszczania ścieków?
– W tym konkretnym przypadku mówimy o oczyszczaniu do poziomu nieporównywalnie wyższego niż jakość wody płynącej w rzece. Jednak na takie rozwiązania technologiczne będą mogły sobie pozwolić tylko największe przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne.
– Wodociągi Miasta Krakowa do takich należą?
– Tak.
– A co z samowystarczalnością energetyczną?
– Oczyszczalnia ścieków Kujawy jest już w 100% samowystarczalna, a Płaszów w 52%. Rocznie produkujemy 20 gigawatogodzin energii elektrycznej. Jesteśmy jak mała elektrownia.
– Jest jeszcze dyrektywa NIS-2.
– Takie firmy jak nasza są strategicznym, jednym z najważniejszych elementów systemu bezpieczeństwa państwa. Mówimy o infrastrukturze krytycznej i zarazem operatorach usług kluczowych. „Dyrektywa w sprawie środków na rzecz wysokiego wspólnego poziomu cyberbezpieczeństwa w Unii Europejskiej” dotyczy 18 sektorów krytycznych UE, oczywiście wliczając w to dostawy wody. Do tego dochodzą zobowiązania wynikające z Narodowego Programu i Ochrony Infrastruktury Krytycznej. Firmy wodociągowo-kanalizacyjne muszą się więc liczyć z gigantycznymi wyzwaniami, także finansowymi.
– Są w stanie spełnić wszystkie te wymogi?
– Tak, ale niewiele z nich. Większość, i mówię to z całą powagą, nie. Wszyscy to wiemy. Dlatego pewnym rozwiązaniem może być swego rodzaju połączenie działalności poszczególnych firm. Jak już niegdyś mówiłem – bardziej scalenie niż konsolidacja. Pewien rodzaj biznesowego partnerstwa. I tylko wspomnę jeszcze, że jako branża wodociągowa chorujemy na rozdrobnienie. Z 2,5 tysiąca istniejących przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych tylko kilka jest na takim poziomie finansowym, że może wdrożyć wszystkie przepisy unijne.
– W którym kierunku będą podążały Wodociagi Miasta Krakowa?
– Rozwój opieramy o dwa filary. Pierwszy z nich związany jest z maksymalnym nasyceniem naszymi usługami krakowskich dzielnic, szczególnie tych znajdujących się na wschodzie i południu Krakowa. Stąd też tak duży nacisk kładziemy na realizowany od wielu lat program Budowy Infrastruktury Sanitarnej (BIS). W ten sposób porządkujemy gospodarkę wodno-ściekową na terenie miasta. Dzięki BIS likwidujemy szamba, eliminujemy potencjalne zanieczyszczenia wód gruntowych i powierzchniowych, a jednocześnie minimalizujemy koszty – dla mieszkańców – utylizacji nieczystości ciekłych. Przypomnę tylko, że w Krakowie nasycenie naszymi sieciami wynosi praktycznie 99,9 proc. dla wody i około 98,7 proc. dla ścieków.
– Do ilu osób trafia Wasza woda?
– Zakładając, że średnie miesięczne zużycie wody na osobę wynosi 3 metry sześcienne, to okazuje się, że z naszych usług w samym Krakowie korzysta blisko 1,2 miliona osób.
– To zdecydowanie więcej niż populacja Krakowa, liczona na około 800 tys. mieszkańców.
– Część z tych osób to oczywiście „użytkownicy usług komunalnych”, którzy, np. po godz. 18, czyli po pracy, opuszczają miasto, by udać się do miejsca zamieszkania poza granicami Krakowa. I nie muszę chyba dodawać, że woda, którą Wodociągi Miasta Krakowa dostarczają do kranów krakowian, jest jedną z najlepszych kranówek na świecie.
– Te inwestycje i zobowiązania odbiją się na portfelach mieszkańców?
– Robimy wszystko, co możliwe, aby tak się nie stało. Podwyżek jednak nie unikniemy. Staramy się – mimo rosnących kosztów energii i materiałów, inflacji oraz dużych wydatków na inwestycje oraz modernizacje – aby nie były one drastyczne. Przypomnę tylko, że Kraków wciąż ma jedną z najniższych taryf spośród wielkich miast. Zbudowaliśmy taki system taryfowy, w którym w ciągu najbliższych 3 lat – 2026, 2027 i 2028 – woda i ścieki sumarycznie wzrosną o około 22%. Taki wzrost, raz jeszcze podkreślę, zdecydowanie niższy niż w pozostałych wielkich miastach, pozwoli nam na zrealizowanie zaplanowanego procesu inwestycyjnego, dostosowanie się do dyrektyw unijnych – przez co unikniemy gigantycznych kar, idących w setki milionów euro – oraz odpowiednio zabezpieczymy się przed ryzykami, jakie niosą współczesne czasy, i nie mówię tu tylko o cyberbezpieczeństwie.
– Jak udaje się utrzymać tę taryfę?
– Cały czas szukamy nowych rozwiązań, optymalizacji kosztów. Dzięki np. refinansowaniu kredytu z EBI nie musimy do taryfy wprowadzać wyższych odsetek od wyższych kredytów. Wspomnę też, że w tym roku mieliśmy zaciągnąć 100 milionów złotych kredytu inwestycyjnego, który miał zacząć finansować przyszłoroczne WPI. Jednak dzięki wewnętrznym zmianom organizacyjnym prawdopodobnie przesuniemy to o rok, czyli rok krócej będziemy płacić odsetki. Spada WIBOR. Odsetki też spadają. To nam pomaga.
– Świat jest pełen różnych niebezpieczeństw i zagrożeń. Czy może Pan zapewnić, że dostawy wody dla mieszkańców Krakowa, są odpowiednio zabezpieczone?
– Tak.
– Na sto procent?
– Takiego zapewnienia nigdy nie złożę. I nikt, kto podchodzi odpowiedzialnie do swojej pracy, tak nie zrobi. Robimy wszystko, co możliwe, aby zagwarantować dostawy wody i odbierać ścieki. Mamy zespół świetnych fachowców, odpowiednie zabezpieczenia, jednak formy ataku zmieniają się już nie z roku na rok, ale z dnia na dzień, a niekiedy nawet z godziny na godzinę. Na ataki najbardziej narażona jest oczywiście sfera cyfrowa. Przypomnę tylko, że cały czas – jako kraj – funkcjonujemy w alertach, tych cyfrowych i antyterrorystycznych. I w tym miejscu muszę podkreślić doskonałą współpracę z Rządowym Centrum Bezpieczeństwa, Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Policją. Wspólnie staramy się stworzyć bardzo wysoki poziom odporności na te ataki.
– Czy przedsiębiorstwo korzysta z dobrodziejstw sztucznej inteligencji?
– Tak. Narzędzia sztucznej inteligencji wykorzystujemy, m.in. na oczyszczalni Płaszów. AI pomaga nam tak dobrać czas i moc pracy urządzeń elektrycznych, by uzyskać jak największe oszczędności, zachowując jednocześnie odpowiednie parametry jakościowe oczyszczonych ścieków. Oczywiście wszystko to dzieje się pod nadzorem człowieka. Ostatnio przeliczyliśmy wpływ sztucznej inteligencji na działalność oczyszczalni w Płaszowie.
– I co się okazało?
– Parametry jakościowe oczyszczonych ścieków były takie same jak wcześniej. Za to koszt funkcjonowania czterech gigantycznych pomp, charakteryzujących się potężnym zużyciem energii, udało się znacznie obniżyć. Zaoszczędziliśmy tyle energii, ile pobiera 100 gospodarstw domowych w ciągu roku. To również oznacza ograniczenie śladu węglowego. Podobny system chcemy więc teraz zaimplementować w oczyszczalni ścieków Kujawy.
– Do czego jeszcze używacie AI?
– Drugim niesłychanie ważnym elementem, w którym używamy sztucznej inteligencji, jest monitoring wizyjny. W Wodociągach Miasta Krakowa mamy znacznie powyżej tysiąca kamer. Wszystkie dane spływają do specjalnego pomieszczenia, gdzie są analizowane przez AI oraz operatorów. W ten sposób chronimy firmę, ale też ludzi. To dzięki AI udało się uratować pracownika, który miał zawał. System poinformował nas, że zbyt długo znajduje się on w nienaturalnej pozycji. Dzięki temu pomoc nadeszła w odpowiednim czasie.
– Wasze osiągnięcia w tej dziedzinie ponoć podpatrują specjaliści z innych krajów.
– To prawda. W Wodociągach Miasta Krakowa jakiś czas temu gościliśmy inżynierów z Abu Dhabi, którzy byli zainteresowani – szukając na świecie najlepszych możliwych praktyk – m.in. naszym modelowaniem hydraulicznym. Kontakty międzynarodowe są więc tym, bez czego nie można funkcjonować we współczesnym świecie.
– Wodociągi Miasta Krakowa to jedna z najbardziej innowacyjnych spółek Krakowa, dysponująca potężną siecią informatyczną, ale też najnowocześniejszymi rozwiązaniami.
– Nic dodać, nic ująć. Już od jakiegoś czasu wdrażamy modelowanie hydrauliczne oraz system inteligentnego zarządzania sieciami. Dzięki temu możemy określać ryzyko wystąpienia powodzi na danym terenie, a także wykonać modelowanie hydrauliczne. Potrafimy wyliczyć np. skutki spływu powierzchniowego wody. Za sprawą echologerów – mamy ich już ponad 1000 – możemy z kolei identyfikować awarie, których w normalnej sytuacji moglibyśmy nawet nie zauważyć. A tak dokładnie wiemy, z których rur woda nam ucieka. W ten sposób zapobiegamy stratom, a to oczywiście przelicza się na finanse firmy. Pozytywne skutki działania tego systemu liczymy już w milionach złotych. Naszym celem jest zejście ze stratami do jednocyfrowego poziomu. Gdyby to się udało, przy tak rozległej i rozbudowanej sieci, to byłby to ewenement.
– W analizie danych też wykorzystujecie AI?
– Mamy kilkadziesiąt tysięcy różnych czujników i sensorów. Każde z tych urządzeń, co sekundę przesyła kilka sygnałów. W ten sposób w 60 sekund spływa do naszych baz ponad 100 000 sygnałów. Gdyby więc nie pomoc AI, to na pewno nie poradzilibyśmy sobie z ich analizą. Wspomnę też o kilkudziesięciu deszczomierzach, które pozwalają nam przewidzieć, gdzie i kiedy może wystąpić np. ryzyko podtopień w razie wystąpienia nawalnego deszczu. Oczywiście tymi danymi dzielimy się nie tylko z Centrum Zarządzania Kryzysowego, ale także Policją, Strażą Pożarną, uczelniami.
– Działania te są możliwe dzięki?
– Do zarządzania naszą siecią wykorzystujemy na bieżąco aktualizowany i uzupełniany danymi System Informacji Geograficznej (GIS). Dzięki wysokim kompetencjom naszych pracowników możemy przeprowadzać nie tylko złożone analizy, ale także w sposób ciągły kontrolować parametry hydrauliczne całego układu – ciśnienia, poziomu wody w zbiornikach, prędkości i wielkości przepływu, ale także jej parametry. Dane te wykorzystywane są przez dyspozytorów, pracowników Pogotowia Wodociągowego, Centralne Laboratorium, Zakład Sieci Wodociągowej. To pozwala nam sprawować całodobową kontrolę nad skomplikowaną siecią wodociągową i kanalizacyjną, a tym samym dbać o bezpieczeństwo krakowian.
– Budowa metra w Krakowie będzie dla Was problemem?
– Raczej nie. Największym wyzwaniem będzie oczywiście budowa stacji, bo tam będą duże, otwarte wykopy. Natomiast na tych głębokościach, na których mają być prowadzone tunele metra, swoich przewodów już nie mamy. Dlatego też, szczerze mówiąc, nie przewiduję większych problemów. Zapewniam, że i na tę megabudowę będziemy przygotowani. Istotne jest to, byśmy cały czas byli partnerem tego projektu, jako gestor największej infrastruktury podziemnej, bo w końcu pod ziemią mamy 4,5 tys. km sieci. Jeśli tak będzie, to nie widzę żadnych problemów.
– Projekt metra to także okazja do różnych inwestycji. Czy również w WMK?
– Tak. Metro, które na południu kończyć się będzie w rejonie Klinów i Opatkowic, świetnie wpisuje się w nasz bardzo ważny projekt. Kończymy właśnie prace koncepcyjne nad budową Kanału Odciążeniowego Obwodowego Krakowa o nazwie PZ. Rozpocznie się on na zachodnich krańcach Krakowa, poprowadzony będzie wzdłuż trzeciego pasa obwodnicy i w ten sposób doprowadzony zostanie na Kliny. Dzięki temu będziemy mogli zdecydowanie zwiększyć odbiór ścieków z Klinów. Choć będzie to bardzo droga inwestycja, być może kosztująca ponad miliard złotych, to jesteśmy zdeterminowani, by powstała. Chcemy ją zrealizować, ale po 2030 roku. To będzie nasz kolejny megaprojekt.

– Plany na najbliższą przyszłość?
– Oczywiście nie spoczywamy na laurach. Jak największego skarbu pilnujemy zbiornika dobczyckiego, ale szukamy też powrotu do wody wiślanej, niestety wciąż mocno zasolonej. Przymierzamy się do modernizacji i rozbudowy instalacji utylizacji osadów w oczyszczalni ścieków w Płaszowie. To potężny, bardzo trudny technologicznie i kosztowny projekt, szacujemy go na około pół miliarda złotych. W kontraktowaniu mamy też hermetyzację oczyszczalni ścieków Płaszów, a w oczyszczalni Kujawy pojawi się nowoczesna stacja odbioru ścieków dowożonych. Zmodernizujemy także technologię zakładu. I na te projekty mamy dofinansowanie. Być może środki znajdą się jeszcze na zbiornik Wawel.


